Z głośników padł komunikat: „A więc wojna” i zaczął się dramat wojenny tysięcy polskich rodzin. Spójrzmy na to jak wyglądał wrzesień 1939 r. oczyma Heleny Zaleskiej - żony więźnia i ofiary Foru III – Jana Zaleskiego. „Od razu po wybuchu wojny Jan zgłaszał się dwukrotnie jako ochotnik do wojska, ale nawet dla roczników powołanych z mobilizacji nie było mundurów, nie było broni. Nie został przyjęty do służby. Po tygodniu zaczęła się dramatyczna ucieczka na wschód. Rozdzieleni podczas jednego z niemieckich bombardowań, oddzielnie, po 17 września znaleźliśmy się nagle pod okupacją sowiecką. Różnymi drogami dotarliśmy do Iwieńca, gdzie rodzina znowu się połączyła. Wkrótce zaczęły się aresztowania. Janek - były żołnierz KOP nie miał szans na przetrwanie. Uciekaliśmy z terenów zajętych przez Armię Czerwoną przez zieloną granicę. Pociągami dotarliśmy do Płocka. Mieszkanie było już zajęte przez Niemców.” Potem było AK, aresztowanie, Pomiechówek i męczeńska śmierć. Wojna w skali jednej rodziny, którą trzeba pomnożyć przez tysiące cierpień innych rodzin. Powtarzajmy ciągle: "nigdy więcej" i pamiętajmy o ofiarach.
Na zdjęciu postawione dziś znicze pod upamiętniającą ofiary Fortu tablicą, znajdującą się na kościele w Nasielsku.